25 stycznia 2012

To tylko sex



     Dylan (Justin Timberlake) i Jamie (Mila Kunis) z pewnością nie mają zamiaru się ustatkować. Jeszcze nie. Kiedy zajmująca się rekrutacją dla nowojorskiej firmy Jamie próbuje swoich umiejętności usiłując zwerbować dyrektora artystycznego z Los Angeles, Dylana, oboje szybko odkrywają, że są bratnimi duszami. Mając za sobą wiele nieudanych związków, gotowi są zrezygnować z miłości i skupić się na przyjemnościach. 


Kiedy więc Dylan przenosi się do Nowego Jorku, para zaczyna regularnie się spotykać, żartując z miłości, która jest wg nich mitem rozpowszechnianym przez hollywoodzkie filmy. I właśnie wtedy rozpoczynają przepysznie seksowny eksperyment, zdecydowanie przeznaczony tylko dla dorosłych. Jako ludzie nie biorący na serio obietnic oferowanych przez komedie romantyczne, Dylan i Jamie nie powinni być zaskoczeni tym, że ich odważne posunięcie stanie się nieprzyzwoitą, pełną seksu wyprawą na niezbadane tereny, która odkryje więcej niż mogli się spodziewać. (filmweb.pl)



Szczerze, to nie przepadam za komediami romantycznymi, ale po długich namowach dałam się skusić, by obejrzeć „To tylko sex”. Moje wrażenia:

Nudno, banalnie, nie polecam!

Chodziło o to, że:

Para dobrych znajomych, Dylan i Jamie, po wielu nieudanych związkach, decyduje się uprawiać ze sobą seks bez zobowiązań. Jednak jak to bywa w komediach romantycznych, można przypuszczać, że z ich postanowienia będą „nici” i prędzej czy później zakochają się w sobie. I co? I co? Hmm… Wszystko idzie zgodnie z planem, do czasu, gdy ona chce znowu chodzić na randki, a on dochodzi do wniosku, że zakochał się w swojej łóżkowej przyjaciółce.

Niezłe dialogi i świetny duet aktorski, na którym barkach utrzymuje się praktycznie cały film. Można też sobie popatrzeć na ciało Timberlake’a, który chętnie eksponuje gołą klatę, jednak wybitnego talentu aktorskiego to nie ma co mu zazdrościć. Mężczyźni mogą podziwiać wdzięki M. Kunis, bo figury to można jej pozazdrościć ;D,  ale co więcej wnosi ten film?? Tak naprawdę nic. Wielu może zmylić to, że bohaterowie tak długo wytrzymują w relacjach przyjacielskich, zamiast od razu wyznać sobie miłość, by potem się rozstać, a następnie rzucić się sobie w ramiona i żyć długo i szczęśliwie, jak w bajce. Bla, bla, bla…

„Dylan i Jamie nie powinni być zaskoczeni tym, że ich odważne posunięcie stanie się nieprzyzwoitą, pełną seksu wyprawą na niezbadane tereny, która odkryje więcej niż mogli się spodziewać” - co odkryli?? Chyba tylko to, że na dłuższą metę sex to nie wszystko.

2 komentarze:

  1. A ja mimo że nie przepadam za komediami romantycznym to ta akurat przypadła mi do gustu :) Choć faktycznie główni aktorzy bronią się bardziej zaletami wizualnymi niż kunsztem aktorskim. Osobiście bardzie od "To tylko sex" Wolę "500 dni miłości (500 days of Summer)".

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma co, Justin jest na prawdę meeega sexy (zresztą dostał od "Cosmo" nagrodę dla najseksowniejszego mężczyżny). Razem z moim przyjacielem, baaardzo chcemy obejrzeć ten film, ale jak na razie czasu brak

    OdpowiedzUsuń