9 marca 2012

Żelazna Dama

Jak to widzi dystrybutor?


Królów było wielu, Żelazna Dama tylko jedna. Miała piskliwy głos, własny pogląd na
każdy temat i niezwykły tupet. Zanim stała się jedną z najbardziej wpływowych postaci
współczesnego świata, jej kapelusz i nieodłączne perły budziły pobłażliwy uśmiech. Na
naszych oczach z pyskatej Maggy rodzi się Żelazna Dama, której czarna torebka do dziś jest
symbolem rządów silnej ręki. Meryl Streep w roli Margaret Thatcher – prawdziwej damy w
świecie zdominowanym przez mężczyzn.
(opis dystrybutora) - tym razem nieco lepiej sprzedażowo i dobrze.

Zawsze kiedy przeglądam ulotkę filmu „Żelazna dama” ogarnia mnie śmiech. Powiem
szczerze, nic z tego co napisał dystrybutor nie jest prawdą.
Na naszych oczach starsza pani przeżywa dzień czy dwa, podczas których momentami
odpływa w czasy młodości, kiedy to była najpierw młodą dziewczyną, a później Premierem
Wielkiej Brytanii. Tak w skrócie ja odebrałem ten film.

Jeżeli widz zna historię Margaret Thatcher, to film ten dla niego będzie zrozumiały i być
może uzna go za ciekawe ujęcie osoby tak wybitnej jaką była  Premier Wielkiej Brytanii.
Natomiast jeżeli nie zna się historii tej kobiety, ani chociaż nowoczesnej historii Anglii (co jedno łączy się z drugim), to film ten będzie wymagał komentarza kogoś życzliwego, kto ową
historię zna.

Podsumuje szybko, bo nie ma co się rozpisywać, żal mi starszej pani pokazanej w filmie, ale
to nie jest Margaret jaką zna świat, nie jest to też Margaret, która jest interesująca dla świata.
Wszyscy kiedyś będą starzy, więc nic odkrywczego twórcy nie pokazali i każdy z nas będzie
kiedyś wspominał czasy młodości, tak jak Phyllida Loyd swój jedyny udany film „Mamma
Mia!” (który był zresztą ekranizacją wcześniej napisanego musicalu, więc wystarczyło, że nic
nie zepsuć). Nie polecam nikomu, szkoda kasy;)

7 marca 2012

Film "Róża" - czyli krajobraz po wojnie.

Dystrybutor:

Lato 1945 roku, tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej. Tadeusz, polski żołnierz,
któremu wojna zabrała wszystko i niczego nie oszczędziła, dociera na Mazury, na
ziemie, które przed wojną należały do Niemiec, a po wojnie zostały przyznane Polsce.
Odnajduje wdowę po niemieckim żołnierzu, którego śmierci był świadkiem. Mieszkająca
sama w dużym gospodarstwie Róża przyjmuje Tadeusza chłodno, pozwala przenocować.
Tadeusz odwdzięcza się za gościnę pomocą w obejściu. Róża, choć się do tego nie przyznaje,
potrzebuje czegoś więcej - przede wszystkim ochrony przed szabrownikami, którzy nachodzą
jej gospodarstwo. Stopniowo Tadeusz poznaje przyczyny jej samotności... Na tle krajobrazu
wyniszczonego przez wojnę, gdzie nadzieja stała się narzędziem propagandy, między
dwojgiem ludzi z odległych światów rodzi się miłość... niemożliwa? (opis dystrybutora)


Co my na to:
Zaczynam pisanie tej opinii już czwarty raz, a nadal nie wiem jak się do tego zabrać. Bo jak
opisać tak kompletny, tak złożony obraz jakim jest „Róża”?
Przyznam się szczerze, że nigdy nie zgłębiałem historii regionu mazurskiego po drugiej
wojnie światowej. Nie miałem pojęcia, nie wyobrażałem sobie, że to TAK właśnie wyglądało.

Chociaż, może po kolei. Głównym bohaterem jest Tadeusz (w tej roli Dorociński) człowiek,
który jest kryształowy. Do granic możliwości dobry, rycerski, opanowany i honorowy. Przez to trochę nierealny, ale zagrany całkiem dobrze. Pit Bullem to on już nie jest oj nie!

Trzeba przyznać, że wielowątkowa fabuła dała się jednak wykazać aktorom, którzy i każdy jest w swojej roli świetny, wszyscy trzymają równy wysoki poziom. Nawet nie ma na co narzekać. Dziwne. A co mi tam, powiem więcej! Uważam, że „Róża” powinna dostać Oscara! Rzadko zdarzają się takie zestawienia aktorów i reżysera nie tylko w polskim kinie, ale w ogóle!

Świat przedstawiony w filmie jest niespokojny, chaotyczny i obcy, a jednak zdarzają się
momenty sielanki i śmiechu. Twórcy pomagają widzowi wczuć się w głównego bohatera.
Razem z Tadeuszem czujemy złość, żal, rezygnację, zagubienie, szczęście, przywiązanie i
ból.

Gdzieś zasłyszałem opinię, że „Róża” to tacy „Sami swoi”, tylko bez elementów
komediowych. Osobiście dodałbym jeszcze, żeby elementy komediowe zostały zastąpione
nadmiernym, wstrząsającym, bestialskim naturalizmem. Minął już jakiś czas od kiedy
widziałem ten film, jednak nadal przeżywam to, co w nim zobaczyłem i na samą myśl, przechodzą mnie ciarki. To jest film, to jest widowisko dla ludzi o mocnych nerwach.

Polecamy!

5 marca 2012

Lie to me (Magia kłamstwa)





Wiem, wiem... to sala kinowa. Od czasu do czasu będziemy jednak rzucać na ruszt coś z innej beczki. Tym razem będzie to SERIAL, a więc lekko, łatwo i przyjemnie! A co tam..., kto nie pije Coli raz na jakiś czas.

Serial opowiada o naukowcu behawioryście, który jest ekspertem w dziedzinie wykrywania kłamstwa. Dr Cal Lightman (Tim Roth) pomaga zarówno FBI, policji, kancelariom prawniczym, korporacjom jak i osobom prywatnym. Dr Gillian Foster (Kelli Williams) jest psychologiem skupiającym się na ogólnym odbiorze będąc przeciwwagą dla szczegółowego Lightmana. Eliego Lokera (Brendan Hines) cechuje szczerość, przez którą co rusz wpada w tarapaty. Natomiast Ria Torres (Monica Raymund) jako jedna z niewielu potrafi wykrywać kłamstwa nie posiadając naukowego przeszkolenia, a jedynie wrodzoną intuicję. (filmweb.pl) A świstak siedzi... i pisze te swoje recenzje.

W czwartek (16.02) w polskiej telewizji miała miejsce premiera serialu wyprodukowanego przez stację FOX – „Magia kłamstwa”. Jak zwykle jesteśmy..., sto lat za..., no wiecie amerykanami.

Serial pokazuje perypetie grupy ludzi, którzy zarabiają na wykrywaniu kłamstw. Rozwiązują zagadki kryminalne (i nie tylko) patrząc ludziom na... twarze.
Jeśli ktoś lubi oglądać wybryki Dr. House’a, to na pewno znajdzie coś dla siebie w „Lie to me”.

Serial jest prosty jak konstrukcja cepa, ale wciąga. Zagadki nie są na tyle skomplikowane, żeby rozwiązania nie domyślił się średnio rozgarnięty 10latek (świetnie się przy tym bawiąc). Bohaterowie z każdym odcinkiem coraz bardziej wciągają widza w swoje własne charakterystyki. Każdego zaciekawi dlaczego naukowiec światowej sławy, krzyczy na córkę i podwładnych i jak to się ma do jego analitycznego i z pozoru spokojnego spojrzenia na rzeczywistość (a odpowiedź Was zawsze zaskoczy).

Polecam, serdecznie polecam. Kolejny serial, który został zdjęty z anteny w USA, a w Polsce dopiero będzie popularny. Miłego czwartkowego wieczoru;)


29 lutego 2012

Obama tańczy, śpiewa i stepuje, czas więc na aktywność Holyłudu - Idy Marcowe



Z filmu Clooneya najbardziej lubię jednak jego puentę: politykom wolno toczyć kosztowne wojny i doprowadzać kraj do zapaści finansowej, ale pod żadnym pozorem nie mogą dać się przyłapać na romansie. Śmiać się czy płakać – oto jest pytanie. - FilmWeb.pl


Trzymająca w napięciu historia pokerowej rozgrywki kandydata na prezydenta USA - Mike
Morrisa (George Clooney) z czyhającymi na każde jego potknięcie przeciwnikami (Paul
Giamatti) i wszędobylskimi dziennikarzami (Marisa Tomei). Szanse na elekcję pretendenta o
bujnej przeszłości staną pod znakiem zapytania, kiedy w jego sztabie pojawi się asystentka,
emanująca młodzieńczym entuzjazmem i erotyzmem (Evan Rachel Wood). Dziewczyna
szybko zawróci w głowie młodemu, błyskotliwemu doradcy Morrisa (Ryan Gosling) i pozna
najskrzętniej skrywane tajemnice kampanii.
(opis dystrybutora)


Jestem przekonany, że obie recenzje zostały napisane za karę, ale przecież w tym kraju wszyscy... pracują za karę. No może nie wszyscy, ale wszyscy tak wyglądają, bo wyglądać tak muszą. Dlaczego? Prosta sprawa; presja społeczna ;). To taka mała filozoficzna dygresja. A teraz do rzeczy!

George Clooney wielkim zwolennikiem prezydenta Obamy był. To żadną tajemnicą
nie jest.
Tak samo jak to, że aktor się zawiódł na swoim faworycie (ciekawe czy w św. Mikołaja też jeszcze wierzy??). Zawód skłonił go do zakończenia prac nad filmem „Idy marcowe”, a następnie do przedstawienia,
w dość oryginalny sposób programu wyborczego, który miał kiedyś prezydent USA.
Pomijając
scenki w których Clooney jako kandydat na prezydenta szumnie
wygłasza swoje mniej lub bardziej kontrowersyjne elementy programu wyborczego. Pozostaje
nam jeszcze do przeżycia wspólnie z głównym bohaterem historia pewnych wyborów.

Pierwszoplanowa postać to klasyczny hamburger-eater zapatrzony w swoich politycznych guru– przeciętny wyborca bez problemu się z nią utożsami.
Główny bohater przeżywa rozterki (bardziej etyczne, niż miłosne), musi kombinować, a
później i tak kopią go w dupę. W tej roli Ryan Gosling zagrał wyśmienicie, po (moim zdaniem)
nieudanym filmie „Driver” jestem zachwycony faktem, że ten aktor naprawdę ma mięśnie
twarzy i potrafi ich używać. Wieeeelkie widowisko tego chłopaka.

Drugim szokiem jakiego doznałem była składność i logika całego scenariusza. Dobrze
przedstawiona rzeczywistość, do granic brutalna. Możliwe, że wszyscy aktorzy na planie
natchnieni aktorstwem Goslinga zagrali na swoich życiowych poziomach, albo Clooney
po skrajnie nudnym „Amerykaninie” wyciągnął wnioski i bardzo dużo się nauczył o
reżyserowaniu filmów, jeśli tak to brawo – czekam na kolejny jego film.

Podsumowując już, film fajny, Gosling mega fajny, śmieszne wstawki z programem
politycznym. Polecam, dla wszystkich.

27 lutego 2012

Oscary, Oscary, Oscary!!!

Już po raz 84, Akademia Filmowa rozdawała swoje nagrody. Nie obyło się bez niespodzianek, ale były też "konie", które nie zawiodły powszechnych oczekiwań.
Niestety, polska produkcja nie zgarnęła żadnej statuetki, ale za to byli inni zwycięzcy spoza Hollywood, poniżej lista laureatów:


Najlepszy film - "Artysta"
Najlepszy aktor pierwszoplanowy - Jean Dujardin ("Artysta")
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa - Meryl Streep ("Żelazna dama")
Najlepszy aktor drugoplanowy - Christopher Plummer ("Debiutanci")
Najlepsza aktorka drugoplanowa - Octavia Spencer ("Służące")
Najlepsza reżyseria - Michel Hazanavicius ("Artysta")
Najlepszy scenariusz oryginalny - "O północy w Paryżu"
Najlepszy scenariusz adaptowany - "Spadkobiercy"
Najlepszy film animowany - "Rango"
Najlepszy film nieanglojęzyczny - "Rozstanie" (reż. Asghar Farhadi) Iran
Najlepsze zdjęcia - "Hugo i jego wynalazek"
Najlepszy montaż - "Dziewczyna z tatuażem "
Najlepsza scenografia i dekoracja wnętrz - "Hugo i jego wynalazek"
Najlepsze kostiumy - "Artysta "
Najlepsza charakteryzacja - "Żelazna dama"
Najlepsza muzyka - "Artysta"
Najlepsza piosenka - "Man or Muppet" wyk. Bret McKenzie ("Muppety")
Najlepszy dźwięk - "Hugo i jego wynalazek"
Najlepszy montaż dźwięku - "Hugo i jego wynalazek"
Najlepsze efekty specjalne - "Hugo i jego wynalazek"
Najlepszy dokument pełnometrażowy - "Undefeated"
Najlepszy dokument krótkometrażowy - "Saving Face"
Najlepszy krótkometrażowy film animowany - "The Fantastic Flying Books of Mr. Morris Lessmore"
Najlepszy krótkometrażowy film aktorski - "The Shore"


Nie zabrakło też wydarzeń, które pozostaną przedmiotem żartów jeszcze przez długi czas, jak np. noga Angeliny Jolie;)

Na zakończenie, żeby nie obyło się jednak bez polskich dobrych produkcji, jeden z lepszych filmów na youtube.pl w 2010 roku:



Pozdrawiam;)